piątek, 25 marca 2011

POLDIMANIA16.

Plaża, w towarzystwie znajomych, to coś co lubię. Leżeliśmy na plaży oddalonej kilka kilometów od miasta, lecz często uczęszczanej, popijaliśmy lodowatą coca-colę i jedliśmy niezdrowe jedzenie z pobliskiej hotelowej restauracji. Kąpaliśmy się. Lukas wypływał ze mną na bardzo głęboką wodę, na co reagowałam piskiem. Umiem pływać, ale moje żabkowanie nie jest perfekcyjne. Nikt nie przeszkadzał nam w chilloutowaniu. Po 19. postanowiliśmy wrócić do hotelu, poleniuchować w jaccuzzi czy posiedzieć na tarasie, objadając się świeżymi owocami. Niestety los miał inne plany.. 
Auto Poldiego, jakie mu doprowadzono miało dach, który można było zdjąć. Głupi zrobiliśmy to. Niespodziewanie zza rogu wyjechało auto, czarne, marki nie pamiętam. Z okna owego samochodu wysunął się obiektyw, drogi, widać, że dobry. Mężczyzna, poznać po głosie nie trudno. Komendy - 'teraz uśmiech', 'podirytowanie', czy teksty typu - 'dlaczego nie jesteś z Moniką', 'uważasz, że naturalność wygrywa z dopieszczeniem', poddenerwowały Lukasa.. Potem wszystko działo się zbyt szybko, samochód wjechał w drzewo, czułam jak wylatuję przez szybę samochodu, film urwał się..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz