czwartek, 10 marca 2011

poldimania14.

Wróciliśmy do szarej, polskiej rzeczywistości. Powitały nas chmury, deszcz, co rzadkie w lipcu. Gdy wsiedliśmy do samochodu, prowadzonego przez Martynę, rozdzwoniły się telefony, zarówno do Lukasa jak i do mnie. Zadzwoniła również Ona - Monika, opowiadała o tym, jak Mały tęskni. Obiecał, że przyjedzie, dodał, iż nie sam. Wściekła się, krzyczała, nie wątpię w to, że waliła nogami i przygryzała wargi. 
-Więc traktujesz zupełnie serio związek z tą małolatą?
- Ona ma imię, Julia. Wszystko co jest między mną, a Julką traktuję zupełnie serio, wiek nie gra roli, jesteś starsza, a zachowujesz się jak dziecko. Bierzemy ślub. 
- Mówisz mi to przez telefon, jak śmiesz?!
Monika, czy jak nazywam ją w myślach Plastik Lala była zbulwersowana. 
- Ze mną nie chciałeś wziąć ślubu, tyle nalegałam, prosiłam, a z Nią po dwóch czy trzech miesiącach znajomości planujesz. 
- Przekonałem się, że jesteś materialistką. Byłem z Tobą, dla dziecka, ale Louis jest mały, z czasem zrozumie kim jest jego matka.
Przysłuchiwałam się temu w milczeniu, zorientowałam się, że Ona zdradzała Lukasa, wywnioskowałam to z tonu jego wypowiedzi, żalu w głosie. Starał się, to pewne.
- Kończę - zaświergotała - zadzwonię potem, pa. Aaa i pozdrów 'Juleczkę'. 
- Pa, daj buziaka Małemu ode mnie, powiedz, że tęsknię.
Martynka milczała, spojrzała na mnie zmartwiona. Lukas skończył rozmowę i wyłączył telefon. 
- Przepraszam Was dziewczyny - obdarował nas miłym uśmiechem - Księżniczka znowu dzwoniła, pewnie brakuje jej kasy. Niech się pieprzy, więcej nie dostanie. Za te dwanaście tysięcy może utrzymać siebie i dziecko, nie musi co miesiąc kupować nowych ciuchów. Nie, nie jestem skąpcem, daję jej za dużo, sąd nawet by tyle nie przyznał, jest młoda, może iść do pracy - kolejny raz uśmiechnął się - Martynka zapodaj coś wesołego, Julek co chcemy posłuchać? 
- Gruuubsona! :D
Pierwsze nuty kawałka - Dzień Dobry, uśmiechnęłam się. 
- Dziękujemy! 
Martynka zaczęła opowiadać nowe ploteczki biskupieckie i tak przyjemnie minęła nam cała droga. Po drodze zatrzymaliśmy się w przypadkowym McDonaldzie, więc ciągle coś jadłam, z czego nabijał się Lukas.
Lukas nocował w hotelu, ja w domu, nazajutrz..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz